Tsknoty mej zródBo nieustannie pBynie,
Jej zew niespokojny sBysz jakby w dali;
Co rozniecona przed czasem ocali,
Pie[ni zostawi w prastarej Kontynie;
Z potg niebios, z moc tej ziemi
Nieznany gBos gna od stuleci;
Gdy zmierzchu caBun purpur okrywa
Mój wzrok. I wspomnieD iskr nieci;
Z noc nadchodzc, z cisz przestrzeni
Ich oddechu miesza si z lasu oddechem;
I sBucham sam jak mrok porywa
PromieD tych dzwików niesiony echem.
Za blaskiem sBoDca I gwiazd nieznanych,
Pozostajcych za kresem szlaków;
Z dumnych okrzykiem w ostatni bój rusza
I szuka dawnych pBomiennych znaków;
Roznoszc wici z krwi zapomnianych,
Od wieków bByskawic drog dalek;
Wci| nienawi[ci rozpala ma dusz,
Ten [wity ogieD oddajc wiekom.